 |
dnia maj 18 2008 18:05:04 Kapa, dzięki za wspaniałe podsumowanie AD 1932. A oto co nasuwa mi się bezpośrednio po lekturze. Po pierwsze: z przedstawionych liczb wynika, że mniejszość niemiecka to około 15 procent ludności Nowego. To zgadzałoby się z danymi procentowymi dotyczącymi Pomorza, Górnego Śląska i Wielkopolski, gdzie były największe skupiska niemieckie w II RP. Po drugie: jakże wtedy mocno ceniono swoje nazwisko! Nie zauważam sklepów o nazwach typu POMIDOREK warzywa i owoce, BALERON mięso i wędliny, TWÓJ MEBEL meble tapicerowane czy LITERKA księgarnia. Każdy przedsiębiorca dumnie na pierwszym miejscu umieszczał swoje nazwisko. Przykłady: I.SKALSKI Młyn parowy, JAN KWELA Mleczarnia i wytwórnia serów i masła, JAN SIUDZIŃSKI Skład żelaza, ŻURAWSKI Fabryka Mebli, JAN WOJCIECHOWSKI wędliny i mięso, TOMASZ PILARSKI Skład kolonialny i delikatesów, FR. LAUDA Fabryka Mebli. Tak, nazwisko znaczyło wtedy wiele, było jakby TRADE MARK każdej szanującej się firmy. A do firmy takiej można było zatrudnić tylko kogoś, kto nie dość że coś umiał, to pochodził jeszcze z uczciwej i porządnej rodziny. Wiedział pan Jażdżewski jak utrzymać dobrą markę, oj wiedział. Aby nazwisko nie zostało zbezczeszczone warto było zapłacić nawet i 200 złotych, tak jak to uczynić chciał pan FR. STASIEWSKI mistrz rzeźnicki. A było to niemało jak na ówczesne czasy. Za tę kwotę można było już zakupić 7 dniową wycieczkę statkiem pasażerskim ss Polonia na fiordy norweskie. Cena obejmowała całkowite, ekskluzywne wyżywienie w pierwszej klasie, bogaty program wycieczek i zwiedzanie portów. Tak, dobre imię należało cenić. Gdzie te czasy, gdzie ci ludzie, gdzie? Dziś, w dobie globalizacji, anonimowości produktu, struktur sieciowych i hipermarketów typu BIEDRONKA, TESCO czy LIDL warto zanurzyć się w przykurzone i pożółkłe gazety, tak jak uczynił to Kapa. Wielkie dzięki, jestem pod wrażeniem. |
dnia maj 18 2008 18:26:05 I jeszcze jedno: na miejscu pana Bernarda Gussmanna, stolarza zresztą, każdy postąpiłby tak samo. Nie dość, że kobieta imieniem Anna z domu mu odeszła bez żadnego uprzedzenia zamiast sprzątać i gotować, to jeszcze miałby długi jej płacić? A niedoczekanie jej. Panie Gussmann - bo to niedobra kobieta była! Masz pan rację całkowitą! |
|